Alicja. Urodzona bizneswoman. Wysoka, promienny uśmiech, skończone prawo. Pierwszą firmę założyła zaraz po maturze. Z sukcesem. Nie myli się, a jeżeli już się jej to zdarzy, potrafi naprawiać swoje błędy. Jak ten, gdy związała się z nieodpowiednim facetem. I kiedy podjęła decyzję o rozwodzie. Najważniejsze było dobro dziecka, które miało raptem dwa miesiące. Nie bała się niczego, w końcu była mądra, ładna, samodzielna.
Weronika. Najpilniejsza uczennica. Studentka też. Z wykształcenia architekt. Jest chudziutka, ubiera się kolorowo, więc wygląda jak licealistka. Spod jej dłoni wychodzą skarby - kolczyki, malutkie wisiorki, bogate korale, haftowane albumy. W kuchni potrafi czarować, jej przyjaciele podziwiają orientalne patisony i swojską szarlotkę. Nie zdążyła tylko rozwinąć skrzydeł w zawodzie architekta, bo żeby nauczyć się latać, trzeba wielu prób i czasu dla siebie. Ma dwóch synów i fajnego męża. Tylko ten ich pierworodny jakiś małomówny.
Agnieszka. Brunetka. Wykształcenie polonistyczne zamieniła na logopedyczne, terapia mowy wciągnęła ją bez reszty. Była w tym naprawdę niezła, może przez to, że niczym innym nie zajmowała się po godzinach i nawet psycholog z dziesięcioletnim stażem nie mógł jej dorównać doświadczeniem. Pewnego dnia zlikwidowano kilka etatów w poradni, w której przyjmowała. Została bez pracy. Ale za to z mężem od lat utrzymującym całą rodzinę i finansującym kolejne stopnie doskonalenia zawodowego żony. Mają dwójkę dzieci. W tym jedno trochę inne.
Diagnoza
Życie większości kobiet dzieli się na dwie części - przed dziećmi i po dzieciach. Życie takich kobiet jak Weronika, Alicja i Agnieszka dzieli się na trzy. Trzecia część zaczyna się po diagnozie. Ich dzieci urodziły się zdrowe, tak przynajmniej twierdzili lekarze.